niedziela, 31 maja 2015

Prolog

-Melody, pospiesz się! Zaraz spóźnimy się na przywołanie wierzchowca. O jejku..- Niebieskowłosa pospieszała swą przyjaciółkę. Obie nie należały do tych popularnych i trzymały się swojego towarzystwa.
Białowłosa dojadając śniadanie w biegu poprawiała plecak na ramieniu.
-No przecież idę.- Tłumaczyła.
-To biegnij!- Pospieszała ją Lily.

Razem spóźnione wbiegły do klasy, w której wszyscy zajmowali już swoje miejsca.
-Melody, Lily, znów się spóźniłyście.- Odparła z niezbyt ciekawą miną jedna ze starszych nauczycielek uczelni.
-Przepraszamy.- Usłyszała oschłą odpowiedź Białowłosej.
Wszystkich w Uczelni zastanawiał oschły ton Melody, nikt jednak nie śmiał zapytać czemu. Może dlatego nie należała do popularnych? Posiadała jedną z legendarnych mocy- otchłań. Odziedziczyła ją po swoim ojcu. Tę samą potężną moc posiadała Sama Królowa! Tosz to zaszczyt!

~*~
Siedziałam znużona w ławce zastanawiając się po co komu są te zajęcia. Przecież i tak niczego się nie nauczymy. W końcu najlepiej nauczyć się czegoś w praktyce.
Bawiłam się sztyletem w ręce, gdy nagle oberwałam z kulki wody w twarz.
Rozejrzałam się po klasie i nagle zauważyłam siedzących z tyłu Skyler i jej towarzystwo. Jak zwykle fryzura idealnie ułożona, i królewskie przywileje. To nie jest sprawiedliwe.
Otarłam twarz z wody patrząc na przyjaciółkę zdenerwowanym wzrokiem.
-Melody daj spokój, przecież oni tylko żartują.-Próbowała mnie uspokoić.
-Mam tego dosyć.- Wysyczałam.
Lily spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach. Moje zazwyczaj błękitne tęczówki zaczęły robić się czerwone. Czułam przypływ energii.
-Dobrze Młodzieży, czas na przyzwanie waszego Wierzchowca. Mam dla was niespodziankę. Dziś, będzie na towarzyszyła Sama Królowa.- Wszyscy zaczęli ekscytację.  Mi jakoś nie było do śmiechu bądź uciechy. Byłam wściekła.
Oczy całkowicie zalały się czerwienią, a blizny/tatuaże/rany uformowane w jakieś znaki na twarzy i ciele zaczęły błyszczeć.
Nikt tego nie zauważył, gdyż miałam dziś bluzę z długim rękawem. Spodnie czarne, idealnie dopasowane do mojej figury również nie zdradzały żadnych znaków złego nastroju.
Wszyscy wyszli z klasy. Zaciskając pięści i z opuszczoną głową powędrowałam za nimi, idąc z tyłu.
Uradowana grupka 16 latków wyszła na dziedziniec Uczelni, by rozpocząć przywoływanie.
Wtedy właśnie dotarło do mnie,że jestem pośmiewiskiem.
Obiecałam sobie, na totalną zmianę, jednak co z tego. Pewnie przywołam jakiegoś robaka i będę musiała znosić obelgi wszystkich wokół.
Poprawiłam włosy, przekładając długą kitkę na ramie. Byłam najniższa w klasie a moje włosy sięgały niemal do ziemi.
Tsa. Najniższa, najbrzydsza, najbardziej ciapowata. Istne pośmiewisko. A te białe włosy. To jakaś masakra! Wyróżniam się z tłumu niczym pstrokaty motyl pośród czarnego pyłku. Wiem, głupie porównanie.

~*~
Wszyscy po kolei odprawiali rytuał przyzwania Wierzchowca.
Kolej na Księżniczkę.
Zgodnie z poleceniem Psora, stanęła na środku skupiając się cała. Jej oczy błyszczały, a z jej ust wydobywały się nieznane mi słowa.
Jak ja mam przywołać wierzchowca, skoro nie znam zaklęć?!
 Nagle zrobiło się ciemno. Nic nie było widać, nieopodal usłyszałam też krzyki dziewczyn. Były zdezorientowane.
W końcu czarna mgła zniknęła, a obok Skyler stał wspaniały, biały Jednorożec.
Wszyscy się zachwycali. Klaskali, piszczeli.
Moje uszy błagały o wolność.
-To już wszyscy?- Zapytał Nauczyciel rozglądając się z uśmiechem.
-Nie Proszę Pana, jeszcze Melody.- Zasyczała Skyler widząc mój wzrok.
Tak, moje oczy nadal były czerwone a ciało nadal błyszczało krwawymi znakami.
-Mel, pospiesz się i przywołaj go!- Krzyczeli ''koledzy'' z klasy.
Przełknęłam ślinę i stanęłam przed nauczycielem.
Najpierw pokropił mnie wodą, co zabolało w zderzeniu z krwistymi znakami.
Stanęłam na środku skupiając się na tyle mocno, jak tylko potrafiłam w tym momencie.
Wtedy przypomniałam sobie wszystkie dowcipy, które Skyler robiła mi wraz z Sue i Megan. Sue panowała nad wodą, Megan nad powietrzem.
Krwiste znaki zaczęły się wyostrzać, a z moich ust wydobywały się słowa, na które sam Nauczyciel zdębiał.
Wszyscy wstrzymali oddech.
Białe światło oślepiło wszystkich. Znów do moich uszu doszedł dźwięk pisków dziewczyn.
Po chwili światło zniknęło a przede mną ujrzałam smoka.
Przeraziłam się.
Nagle usłyszałam śmiech.
Wytykali mnie palcami i śmiali się.
-HAHAHAHA, wspaniały wierzchowiec, ciekawe jak wysoko Cię zabierze. HAHAHA- Śmiech Księżniczki.. Tylko ona potrafi być tak wredna.
Spuściłam głowę i wpatrywałam się w małego, fioletowego smoka, który kulił uszy.
Po chwili jednak, gdy zobaczył moją rezygnację z oczach, wyszczerzył kły i wrogo patrzył na wszystkich.
-HAHAHA Uważajcie, ta bestia was pożre. HAHAHA- Wyśmiewała mnie nadal.
Zacisnęłam pięści a do oczu pchała mi się fala łez.
Zerwałam się do biegu.
Chciałam udać się jak najdalej od tego przeklętego miejsca.
Jak najdalej od niej.

Wybiegłam z Uczelni i udałam się skrótami w znane mi miejsce~ nad zatokę Yui.
Biegłam przez zarośla nie patrząc za siebie.
Znaki z mojego ciała znikały, również moja energia. Oczy wróciły do normalnego, niebieskiego koloru.

Odwróciłam się, by zobaczyć czy ten Mały Gad leci za mną, jednak nie. Nie leciał.
Wzrokiem wróciłam przed siebie, jednak coś mnie zatrzymało. Czyjeś ciało.
Oboje wywróciliśmy się na ziemię. Leżę właśnie na kimś. I to nie jest kobieta. To mężczyzna.
Z paniki zamknęłam oczy.
-Złaź ze mnie nędzna istoto- Odparł chłopak przecierając twarz.
Szybko się podniosłam wymijając go bez słowa. On jednak złapał mnie za rękę i popatrzył w oczy.
-Dlaczego płaczesz?